Czytano 330167 razy przez 24906 osoby. Aktualnie 23 osób.

Patent na dziewczynÄ™

Ster lewo. Zwrot przez rufę – krzyknąłem do załogi.
   PatrzÄ…c w kierunku dziobu zobaczyÅ‚em jak pomaraÅ„czowy przedmiot na tafli jeziora przesuwa siÄ™ prosto na kurs mojej Å‚odzi.
      - Ster zero. Tak trzymaj. Podjąć czÅ‚owieka z lewej burty! – rzuciÅ‚em kolejne komendy.
    I już po chwili kapok imitujÄ…cy „czÅ‚owieka za burtą” wylÄ…dowaÅ‚ na pokÅ‚adzie. DostrzegÅ‚em zadowolenie egzaminatora i z ulgÄ… oddaÅ‚em komendÄ™ kolejnemu kursantowi, przejmujÄ…c od niego ster tej dwumasztowej łódki. WyglÄ…daÅ‚o na to, że mój kilkumiesiÄ™czny wysiÅ‚ek, aby zdobyć stopieÅ„ sternika jachtowego, nie poszedÅ‚ na marne.
   Ten sukces trochÄ™ za bardzo mnie odprężyÅ‚. ZdajÄ…cy po mnie Marcin, zbyt późno wydaÅ‚ komendÄ™ sternikowi, a ja doÅ‚ożyÅ‚em do tego jeszcze swój brak koncentracji i w efekcie staranowaliÅ›my „czÅ‚owieka za burtą”. Egzaminator byÅ‚ nieugiÄ™ty i Marcin nie zdaÅ‚.
   Zaraz po egzaminie podszedÅ‚em do niego przepraszajÄ…c za swój błąd:
      - To nie twoja wina – rzuciÅ‚ Marcin.
      - CzujÄ™ jednak, że jestem twoim dÅ‚użnikiem – powiedziaÅ‚em. – Jakbym mógÅ‚ coÅ› dla ciebie zrobić...
      - JeÅ›li tak… To może wybraÅ‚byÅ› siÄ™ z nami za dwa tygodnie w rejs na Mazury? Moja dziewczyna Monika bardzo chciaÅ‚aby popÅ‚ynąć, ale przez ten egzamin, żadne z nas nie ma uprawnieÅ„ żeglarskich. Tylko 10 dni…
   TrochÄ™ mi byÅ‚a nie na rÄ™kÄ™ jego propozycja. WÅ‚aÅ›ciwie nie znaÅ‚em go dobrze i miaÅ‚em wrażenie, że jest typem "luzaka". A z kimÅ› takim nie jest dobrze znaleźć siÄ™ na jeziorze w złą pogodę… Z drugiej jednak strony Marcin miaÅ‚ zapÅ‚acić za ten jacht, wiÄ™c miaÅ‚bym wÅ‚aÅ›ciwie darmowy wyjazd. Dlatego zgodziÅ‚em siÄ™.
   Po dwóch tygodniach wyruszyliÅ›my wiÄ™c we dwóch do Giżycka. Monika, dziewczyna Marcina, miaÅ‚a do nas dojechać dzieÅ„ później. Po caÅ‚onocnej podróży pociÄ…giem prosto z dworca udaliÅ›my siÄ™ na przystaÅ„ żeglarskÄ…, gdzie już czekaÅ‚a na nas żaglówka. Noc spÄ™dziliÅ›my we dwóch w czteroosobowej kabinie.
   ObudziÅ‚o nas rano pukanie w okienko kabiny. WyjrzaÅ‚em i wtedy po raz pierwszy zobaczyÅ‚em MonikÄ™. Jej piÄ™kna twarz, zgrabna sylwetka i zniewalajÄ…cy uÅ›miech od razu zrobiÅ‚y na mnie spore wrażenie. Teraz musiaÅ‚em uważać, by zbytnio siÄ™ w niÄ… nie gapić, zwÅ‚aszcza gdy paradowaÅ‚a w stroju plażowym.
   Pierwsze dni minęły zupeÅ‚nie spokojnie. WiÄ™kszość czasu spÄ™dzaliÅ›my na wodzie, a dopiero wieczorem schodziliÅ›my na lÄ…d posiedzieć przy ognisku. KtóregoÅ› popoÅ‚udnia próbowaliÅ›my dopÅ‚ynąć do dzikiego brzegu.
      - WyciÄ…gnij miecz!    - wydaÅ‚em komendÄ™.
   Marcin zaczÄ…Å‚ krÄ™cić korbkÄ… do wyciÄ…gania miecza lecz w pewnej chwili usÅ‚yszeliÅ›my Å‚oskot spod dna Å‚odzi, i korbka zaczęła siÄ™ sama krÄ™cić.
      - Do diabÅ‚a!    - zaklÄ…Å‚em.
      - Co siÄ™ staÅ‚o?    - zapytaÅ‚a Monika.
      - ZerwaÅ‚ siÄ™ miecz.
      - I co teraz?
   
   
      - Rzuć kotwicÄ™ – skinÄ…Å‚em na Marcina.    - Musimy pozostać na wodzie do rana, a jutro kupić gdzieÅ› nowÄ… linkÄ™.
   Szczęście nam sprzyjaÅ‚o. NastÄ™pnego dnia zobaczyÅ‚em, że przy pobliskim brzegu cumuje jakaÅ› inna żaglówka. Jej zaÅ‚oga ochoczo przyszÅ‚a nam z pomocÄ…. Nowo poznani daniel i Robert mieli zapasowÄ… linkÄ™ i pomogli nam w wymianie miecza. W ramach wdziÄ™cznoÅ›ci zaprosiliÅ›my ich na obiadI od tej pory nasze Å‚odzie już siÄ™ nie rozstawaÅ‚y.
   KtóregoÅ› wieczoru chÅ‚opcy urzÄ…dzili na swojej łódce mocno zakrapianÄ… imprezÄ™. Marcin z MonikÄ… dołączyli do nich, ale ja nie miaÅ‚em ochoty. UÅ‚ożyÅ‚em siÄ™ na jednej z koi z książkÄ…, ale zamiast czytać wsÅ‚uchiwaÅ‚em siÄ™ w wiatr delikatnie gÅ‚aszczÄ…cy taflÄ™ wody. W pewnej chwili ciszÄ™ przerwaÅ‚ znajomy odgÅ‚os kroków. To byÅ‚a Monika.
      - Sama wracasz?    - zapytaÅ‚em, silÄ…c siÄ™ na obojÄ™tność.
      - Na to wyglÄ…da. Panowie narzucili zbyt szybkie tempo    - odparÅ‚a ze Å›miechem.
      - MyÅ›laÅ‚em, że jesteÅ› bardziej rozrywkowÄ… dziewczynÄ… – zażartowaÅ‚em.
      - Lepiej spójrz na siebie    - wtrÄ…ciÅ‚a.
      - W ogóle siÄ™ nie pojawiÅ‚eÅ›.
      - No cóż. MiaÅ‚em książkÄ™ do skoÅ„czenia – uniosÅ‚em do góry grube tomiszcze.
      - Typowy wykrÄ™t odludków.
   Przez kolejne dwie godziny rozmawialiÅ›my na przeróżne tematy. I choć pÅ‚ywaliÅ›my razem już od tygodnia, to tak naprawdÄ™ nie mieliÅ›my siÄ™ okazji lepiej poznać. OczywiÅ›cie, staraÅ‚em siÄ™ wypaść jak najlepiej, rzucaÅ‚em dowcipami i prawie caÅ‚y czas gadaÅ‚em. I bardzo siÄ™ pilnowaÅ‚em, żeby nie pokazać Monice jak bardzo mi siÄ™ podoba…Może byÅ‚em gÅ‚upi, za dwa dni koÅ„czyÅ‚ siÄ™ rejs, a ja nie miaÅ‚em odwagi, żeby poprosić jÄ… o numer telefonu.
   NaszÄ… rozmowÄ™ przerwaÅ‚o nagÅ‚e wtargniÄ™cie Marcina. ByÅ‚ tak pijany, że sturlaÅ‚ siÄ™ do kabiny. ByÅ‚ ZmierzyÅ‚ nas półprzytomnym wzrokiem i wychrypiaÅ‚:
      - PodrywaÅ‚eÅ› jÄ…?!
      - Stary, o co ci chodzi…
      - Na pół jeziora byÅ‚o sÅ‚ychać jak siÄ™ chichraÅ‚aÅ› – wybeÅ‚kotaÅ‚ wÅ›ciekÅ‚y. – Najpierw przez ciebie nie zdajÄ™ egzaminu, a teraz jeszcze dobierasz siÄ™ do mojej dziewczyny…
      - Marcin, jesteÅ› pijany – powiedziaÅ‚a chÅ‚odno Monika.
      - Milcz, dziwko! – podniósÅ‚ pięść do góry, jakby chciaÅ‚ jÄ… uderzyć.
   ZÅ‚apaÅ‚em go za rÄ™ce. To go jeszcze bardziej rozjuszyÅ‚o. ZaczÄ…Å‚ kląć .
      - Zabieraj siÄ™ z mojej łódki! – kiedy go puÅ›ciÅ‚em.
      - Jak chcesz dalej pÅ‚ywać bez sternika?!
      - Sam potrafiÄ™! Gdyby nie ty, zdaÅ‚bym ten pieprzony egzamin i by ciÄ™ tu nie byÅ‚o. WynoÅ› siÄ™ ale już – zaczÄ…Å‚ wyrzucać z szafki moje rzeczy.
   Nagle siÄ™ wywróciÅ‚ i… już nie podniósÅ‚. ZasnÄ…Å‚.
   StaÅ‚em poÅ›rodku kajuty, nie do koÅ„ca wiedzÄ…c, co zrobić. Za to Monika nie miaÅ‚a wÄ…tpliwoÅ›ci.
      - PowinieneÅ› spakować siÄ™ i zniknąć…
      - A ty?
      - Dam sobie z nim radÄ™. To nie pierwszy raz.
      - To dlaczego jeszcze z nim jesteÅ›? Taka dziewczyna jak ty mogÅ‚aby mieć każdego. Ja sam…    - urwaÅ‚em, bo zauważyÅ‚em, że siÄ™ zapÄ™dziÅ‚em.
      - Ty…    - spojrzaÅ‚a na mnie trochÄ™ zdziwiona.
      - Tak… ja…
      - PomogÄ™ ci siÄ™ spakować – rzuciÅ‚a niespodziewanie, co sprawiÅ‚o, ze już nie miaÅ‚em odwagi siÄ™ odzywać
   Po kwadransie zszedÅ‚em na brzeg z plecakiem na ramionach i ruszyÅ‚em w stronÄ™ najbliższej wioski. A stamtÄ…d do miasteczka, gdzie byÅ‚a stacja kolejowa. ByÅ‚em tam chwilÄ™ po piÄ…tej rano. Przez całą drogÄ™ myÅ›laÅ‚em o Monice i o tym, czemu jest z kimÅ› takim jak Marcin. UznaÅ‚em, że sprawdza siÄ™ moja teoria   - naprawdÄ™ fajne dziewczyny sÄ… najczęściej z kompletnymi dupkami...
   Na stacyjce zdrzemnÄ…Å‚em siÄ™ na jednej z Å‚awek. Niespodziewanie obudziÅ‚o mnie lekkie szarpniÄ™cie. To byÅ‚a… Monika. SpojrzaÅ‚em na zegarek. ZbliżaÅ‚o siÄ™ poÅ‚udnie.
      - DÅ‚ugo tak masz zamiar spać?
      - Co tu robisz?
      - SiedzÄ™ i pilnujÄ™, żeby ciÄ™ nie okradli.
   
      - A Marcin?
      - PomogÅ‚am mu doprowadzić jacht do najbliższej przystani i pożegnaÅ‚am siÄ™.
      - Nie byÅ‚ zdziwiony?
      - Nawet bardzo. ZresztÄ… pewnie uważa, że wrócÄ™.
      - A ty?
      - A ja wykombinowaÅ‚am sobie, że masz najbliżej na tÄ™ stacjÄ™ i tu ciÄ™ pewnie znajdÄ™. I… bÄ™dziemy mogli dokoÅ„czyć naszÄ… wczorajszÄ… rozmowę…
   Od tego spotkania na dworcu zmieniÅ‚em swojÄ… teoriÄ™, że naprawdÄ™ fajne dziewczyny sÄ… tylko z dupkami.
    A w przyszÅ‚ym roku planujemy z MonikÄ… popÅ‚ynąć w rejs tylko we dwoje.
   Åukasz

Czytaj dalej: "Zejście"

Ta witryna wykorzystuje pliki cookies do przechowywania informacji na Twoim komputerze. Bez nich strona nie będzie działała poprawnie. W każdym momencie możesz dokonać zmiany ustawień dotyczących cookies.