Czytano 330057 razy przez 24851 osoby. Aktualnie 17 osób.

WieÅ›

Urodziłem się i mieszkam w mieście, ale w dzieciństwie często odwiedzaliśmy rodzinne gospodarstwo ojca. Tata „od zawsze” miał samochód, więc pokonywanie odległości 60km było fraszką. Zwykle wyruszaliśmy niedzielnym porankiem i wracaliśmy wieczorem lub nocą. Ale na świeta lub w wakacje bywaliśmy dłużej.
   WieÅ› w PRLu różniÅ‚a siÄ™ od tej dzisiejszej. Zaraz po tym jak tata wyprowadziÅ‚ siÄ™ z ojcowizny do miasta przywiózÅ‚ w prezencie nieco techniki. WieÅ› byÅ‚a wtedy jeszcze niezelektryfikowana wiÄ™c skonstruowaÅ‚ niewielki wiatrak, który potrafiÅ‚ produkować trochÄ™ energii elektrycznej. StarczaÅ‚o jej zaledwie na zasilenie lichego oÅ›wietlenia i radioodbiornika. Niewielki akumulator pozwalaÅ‚ przetrwać czas bez wiatru. Ja już tego nie pamiÄ™tam, bo wieÅ› wkróce zelektryfikowano, a nawet na jej kraÅ„cach poprowadzono liniÄ™ wysokiego napiÄ™cia. PamiÄ™tam maszyny parkujÄ…ce na podwórku wujka, które jÄ… wznosiÅ‚y. Jednak z wodociÄ…giem i kanalizacjÄ… trzeba byÅ‚o czekać wiele lat, tak, że symbolem tej wsi byÅ‚ dla mnie drewniany wychodek za obórkÄ…. W promieniu kilku metrów od niego rozchodziÅ‚ siÄ™ nieprzyjemny zapach. I chociaż dzisiaj wieÅ› ta nie ma wodociÄ…gu i kanalizacji z prawdziwego zdarzenia to dziÄ™ki studni artezyjskiej i wielkiemu zbiornikowi szambo infrastruktura sanitarna domu jest dzisiaj nie do odróżnienia od tej miejskiej.
   Przyznam, że lubiÅ‚em prace w gospodarstwie. I te w obejÅ›ciu i te w polu. PozwalaÅ‚y odpocząć skoÅ‚atanej nadmiarem nauki gÅ‚owie. MiÅ‚o wspominam wieÅ›, zwłąszcza tÄ™ dawnÄ….
   
   

Czytaj dalej: "Radosne pożegnanie"

Ta witryna wykorzystuje pliki cookies do przechowywania informacji na Twoim komputerze. Bez nich strona nie będzie działała poprawnie. W każdym momencie możesz dokonać zmiany ustawień dotyczących cookies.